Kozłowscy herbu
własnego (Kozłowski von Wildenau, Gwiazda Kozłowski)
"Jeżeli zapomnę o nich,
Ty Boże na niebie
zapomnij o mnie"
A. Mickiewicz h. Poraj
Wprowadzenie.
Opisując najstarsze dzieje rodu Kozłowskich herbu własnego można jedynie sięgnąć do starych kronik, a także oprzeć się na faktach podawanych przez autorów herbarzy i opracowań genealogicznych. Niestety kronikarze polskich rodów szlacheckich dosyć rzadko poświęcali miejsce tej rodzinie na kartach swoich dzieł. Można z tego wnioskować, że rodzina ta nigdy nie uzyskała szczególnego znaczenia ani w Koronie, ani też w Wielkim Księstwie Litewskim. Pamięć o protoplastach rodu i najdawniejszych antenatach praktycznie nie przetrwała pośród żyjących członków rodziny i przybrała bardziej formę familijnych "legend" i "mitów", niż ścisłych, historycznych przekazów. W związku z tym, wiedza na temat Kozłowskich herbu własnego jest co najmniej niezadowalająca. W rodzinnym archiwum niestety nie zachowały się także żadne oryginalne dokumenty sięgające wstecz poza wiek XIX.. Dodatkowym problemem w rekonstrukcji kompletnej i głęboko sięgającej genealogii tej rodziny jest bardzo duża liczba Kozłowskich żyjących w przeszłości, jak i w czasach współczesnych [obecnie około 72 tyś osób zarejestrowanych w Polsce nosi to nazwisko]. Oprócz Kozłowskich herbu Kozłowski, wśród opisywanych rodzin szlacheckich, spotykamy również Kozłowskich herbu: Jastrzębiec, Lis, Wieże, Podkowa, Prus, Drogosław, Drya, Gryf, Sas, a nawet rodzinę kniaziów Kozłowskich mających się ponoć wywodzić od samego Ruryka. Obok tzw. szlachty uradel – czyli odwiecznej, do której można zaliczyć Kozłowskich herbu własnego, są też Kozłowscy nobilitowani w XVIII i XIX wieku za zasługi wojskowe lub w związku ze wspinaniem się po szczeblach kariery urzędniczej w czasach zaborów.
Jest oczywistym więc, że dzisiejsi Kozłowscy, mimo tego samego nazwiska, nie są ze sobą spokrewnieni o czym powinien pamiętać każdy czytający ten tekst. Nie wszyscy Kozłowscy są też potomkami dawnej szlachty Rzeczypospolitej. Większość współczesnych Kozłowskich to rodziny włościańskie lub też mieszczańskie, a nazwisko to noszą od niezbyt długiego czasu. Niektórzy, obecnie żyjący Kozłowscy, są nawet pochodzenia żydowskiego i romskiego (rodziny cygańskie). Niemniej popularność tego nazwiska jest niewątpliwie swoistym fenomenem, choć do dnia dzisiejszego nikt w sposób profesjonalny nie próbował tej niebywałej popularności wyjaśnić.
Znaczną trudność w badaniach przeszłości Kozłowskich herbu własnego stanowi również fakt, że nie wszystkie dawne źródła wymieniają osoby podając równocześnie ich herb. Utrudnia to lub czasami uniemożliwia identyfikację przynależności herbowej wzmiankowanych w dokumentach osób. Nie trudno się zatem pomylić w rozszyfrowywaniu zawiłych ścieżek wzajemnych pokrewieństw. Jest to szczególny problem genealogiczny, który pojawia się w przypadku bardzo popularnych nazwisk. W niniejszym opracowaniu starano się to wyraźnie sygnalizować. Niektórzy genealodzy podają też informacje zgoła fałszywe. Najbardziej jaskrawym tego przykładem, jest choćby popularna "Polska Encyklopedia Szlachecka", która to pomiędzy prawdziwymi informacjami, zwiera rodowody wręcz "wyssane z palca". W przypadku poszukiwania protoplastów Kozłowskich herbu własnego, nie pozostaje jednak nic innego, jak zacytowanie skąpych, czasami niepewnych, wspomnianych powyżej źródeł. W niniejszym tekście, ze zrozumiałych względów, ograniczono się jedynie do podania informacji o tej właśnie rodzinie lub tych osobach, co do których istnieją pewne przesłanki, iż należeli do tego rodu heraldycznego. Starano się również wymienić jak najwięcej osób spokrewnionych lub skoligaconych z tą rodziną lub w przeszłości zaprzyjaźnionych.
Zapraszam serdecznie do lektury, Autor
Herbarze o Kozłowskich h. własnego.
"...Pieczętują się nim [herbem Kozłowski] Kozłowscy z Prus 1403 i 1817 r. Zachodzili także na Pomorzu i W.X. Pozn. Jedna gałąź używała przydomka Gwiazda. Jeden z genealogów pisze, że jedni Kozłowscy z Kłotki, inni z Laskowic i Kozłowa pochodzą."
[Paszkiewicz, Kulczycki, Korzeniowska]
"Kozłowscy jedni z Kozłowa, drudzy z Kłodki, trzeci z Laskowicz. Z dawna ludzie w swobodach i wolnościach szlacheckich korzystając, nie omieszkali chlebem rycerskim żyjąc, w Ojczyźnie z dawności, na dobrą sławę zarabiać. W domach zacnych szlacheckich starożytnych spowinowacenia swe miewali. O honory i dygnitarstwa nie bardzo dbali, szlacheckim się tytyłem kontentowali, a gospodarstwa pilnując, spokojnie wiek swój dojrzały prowadzili. Żaden z nich nie był taki, który by powinności swej szlacheckiej i powołania własnego nie przestrzegał i czym by domowi temu oko zaprószyć miano, jeszcze dotąd w obojej płci nie [z]nalazłem. Są ci Kozłowscy nie tylko w Prusiech, ale i w Małej Polszcze za Krakowem, ku granicom śląskim, około Chrzanowa i Gór Tarnowskich. Ludzie także rycerscy i cnotę a uczciwe bardzo [życie] miłujący."
"Gaspar Kozłowski,
judex terrestris. Ducatus Opoliensis et Ratiboriensis [1004] - Achilleus
heroes - Orbis Polonus tomo 2, folio 294. Utuntur talibus armis nobilitatis
plurimi in disttrictu Oświęcimensis, et in Ducatu Silesiae. Kozłowy multarum
nationum et linguarum periti et magnum Regni atque senatorum primi aulicorum,
prudentia militaria, gravitate morum celeberimi."
"Andrzej Kozłowski w Jeleńcu ma za sobą małżonkę Kosównę [Kossównę herbu Kos?], człek i rycerski i gospodarny i ludzkości pełny, ma swoje szlacheckie i nienaganione przymioty, jakiemi wiele inszych braci znacznie celuje. Ma i swoje znajomości w różnych województwach, z wielkimi zawsze ludźmi. Syn jego jeden jest przy dworze książęcia Radziwiła, kanclerza litewskiego, młodzian wielkiej nadzieji."
"[1005] - Valet apud
nos clarorum virorum et bene de Republica meritorum memoria etiam
mortorum.-"
[Dachnowski]
"...mówi MS Załusc. o Familach Prusk. i przydają, że się jedni z nich z Kozłowa, drudzy z Kłotki, inni z Laskowic, pisali. Jędrzej Kozłowski w Jeleńcu, miał za sobą Kossownę, syn jego na dworze Radziwiła książęcia kanclerza. N. miał za sobą Łaszewską, z której córka była za Białobłockim. Tomasz Jacek stolnik Czerniechowski 1697. Józef w zakonie naszym."
[Niesiecki]
[O Janie z Rynkowki Białobłockim, sędzim powiatu puckiego - przypis autora] - "...Ojca jego Wojnowska zrodziła, samego Kozłowska de Kozłowo, którą zaś urodziła Łaszewska. -"
[Dachnowski]
Niedaleko Raciborza [patrz powyżej - Dachnowski o Gasparze Kozłowskim] leży osada Adamowice. Od 1603 roku wieś ta stanowi własność Jana Kozłowskiego [herbu?] pana Łysek, Szymocic i Starej Wsi, który pełnił także funkcję sędziego krajowego. Adamowice w rękach Kozłowskich pozostają do 1659 roku, kiedy to przechodzą na własność klasztoru Świętego Ducha w Raciborzu. W 1810 roku majątek zostaje skonfiskowany przez rząd pruski [tzw. sekularyzacja]. Nie wiadomo jednak jakiego byli oni herbu.
Informacje nawiązujące do powyżej podanych można również znaleść w "Polskiej Encyklopedji Szlacheckiej" [tom VII, str. 128], gdzie pośród wielu innych Kozłowskich, wymienia się Kozłowskich: h. WŁASNY, 1500; poznańskie, Prusy, pomorskie (Ns., Froel.), następnie h. WŁASNY-PRUS, 1500; Kozłów świecki, działdowski (Bon.) oraz Kozłowski obecnie Walden h. WŁASNY, 1500; 1819 pw.; 1838 pw.; Kozłów ządzborski, kowieński, grodzieński (Bon.). Wzmiankuje się też o Kozłowskich v. Gwiazda h.-, 1570; słonimski (Bon.) - [porównaj także Kulczycki, Paszkiewicz, Korzeniowska].
Domniemani protoplaści
Kozłowskich h. własnego.
Niestety bardzo skąpe źródła pozwalają jedynie
na snucie przypuszczeń i hipotez. Oczywiście nie znaczy to, że poniższą historię
„między bajki można włożyć”. Przedstawiony scenariusz, jest dopiero swego
rodzaju szkieletem roboczej hipotezy, która wymaga niewątpliwie dalszej
wnikliwej weryfikacji. Czy uda
Mimo, że rodzinę tego herbu wielu heraldyków lokuje w czasie
dopiero w początkach XV stulecia, wydaje się, że protoplaści Kozłowskich herbu
własnego przybyli do Prus, co najmniej już w drugiej połowie XIV wieku. Z dużym
prawdopodobieństwem należy przyjąć, że wywodzili się oni spośród rycerstwa
pozostającego na służbie Zakonu Krzyżackiego. W spisach własności ziemskiej na
Pomorzu [M. Biskup, A. Tomczak, Mapy woj. pomorskiego w
drugiej połowie XVI w., I. Rozmieszczenie własności ziemskiej, II. Sieć
parafialna, Roczniki Towarzystwa Naukowego w Toruniu, zeszyt I, str. 90, 107,
Toruń 1955] znajdujemy informację, o Jego Mości
J. (Janie?) Kozłowskim herbu Walny Mur
[walący się mur, najpewniej Kozłowski], właścicielu Kozłowa i części Wiczlina. Według tego
źródła rodzina ta ma zaś pochodzić ze Śląska. Właśnie poprzez Śląsk do państwa
krzyżackiego i Prus wiodły drogi migrującego rycerstwa przede wszystkim z
obszaru Rzeszy Niemieckiej, w tym również Czech. Wzmianki o tym znajdujemy już u
Piotra z Dysburga, autora „Kroniki Ziemi Pruskiej” [Tłumaczenie S.
Wyszomirski, Wydawnictwo UMK, Toruń 2004 r.],
która to, śmiało można rzec, jest tym samym dla interesującego nas obszaru, czym
Kronika Galla Anonima dla Polski. Wielcy Mistrzowie Zakonu Najświętszej Marii
Panny osiedlali nowych przybyszy nadając im dobra ziemskie, jednocześnie
zobowiązując ich do służby z mieczem w dłoni przeciwko wrogom Zakonu. Niżej
przytoczone fakty wydają się dopuszczać hipotezę właśnie takiego pochodzenia
protoplastów Kozłowskich herbu własnego.
Prawdopodobnie jednym z takich osadzonych w Prusach rycerzy
był Mentzel von Wildenau [w innych źródłach wymienia się go jako
Mieczysława Wildanowa, choć spolszczenie imienia Mentzel na Mieczysław nie
wydaje się być trafne], którego Wielki Mistrz
Krzyżacki Winrich von Kniprode osadził w okolicy Dźwierzut [staropruskie
Swersutten] położonych w obrębie prokuratorii
szczycieńskiej na pruskich Mazurach. Były to ziemie przeznaczone do nadań dla
rycerstwa w zamian za zasługi dla Zakonu. Mentzel [Menczil vel
Mieczysław] otrzymał tam 250 włók ziemi już
około 1374 roku. Rycerz ten na własnej siedzibie pobudował obronny zamek w 1383
roku, który miał strzec jego włości jak i też całej okolicy przed napadami
pogańskich Litwinów
[http://szczytno.com.pl/powiat/dzwierzuty/dzwierzuty.htm]. Z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, że
przybył on z Rzeszy, niewykluczone nawet, że właśnie z terenu Czech.
Posąg wyobrażający Wielkiego Mistrza Winricha von Kniprode. Malbork
(fot. T. Kozłowski)
Inne nadanie dóbr rycerskich, w tym samym czasie, być może również dla członka tej samej rodziny, ma miejsce w powiecie ządzborskim w 1388 roku. Filip von Wildenaw [zwany Kozłowo vel Kozłowski] otrzymuje 350 włók ziemi w Kozłowie [Koslau].
Potomków niejakiego
Mieczysława Wildenowa [czy są to synowie owego rycerza osiadłego w
okolicy Dźwierzut?] spotykamy nieco później w
Kozłowie [Gross-Koschlau alias Koslaw alias Wildenaw] w powiecie działdowskim [potem jest to powiat
niborski] w 1443 roku. Są nimi Zygmunt i
Mikołaj Wildenow z Kozłowa. Córka Zygmunta z Kozłowa i wnuczka Mieczysława,
Orteia, jest wymieniana w 1483 roku, będąc w owym czasie żoną niejakiego Macieja
Wejssela. Obydwoje mieszkają w dziedzicznych dobrach kozłowskich, wspólnie z
rodzonym bratem Ortei, Piotrem Wildenawem. W roku 1552, wspomina się w związku z
tym Kozłowem, jeszcze niejakiego Mikołaja Wildanowa [Słownik Królestwa Polskiego i Innych Krajów
Słowiańskich, W-wa]. Z racji, że minęło ponad 100 lat
nieprawdopodobnym jest by był to wcześniej wspomniany brat Zygmunta, choć
pokrewieństwa można być praktycznie pewnym.
Kozłowscy
herbu własnego w Prusach w XVI-XVIII wieku.
Kozłowskich herbu własnego wymienia również Józef Krzepela pośród rodów szlachty kaszubskiej. Są to już czasy późniejsze, a Kozłowscy w Prusach wydają się być już licznie rozrodzeni, jak również posiadają znaczne dobra ziemskie. Niewykluczone, że już w tym czasie ulegają też polonizacji. Dla odróżnienia poszczególnych linii, Kozłowscy w Prusach posługiwali się przydomkami Gruchała i Wildanowo [z Kozłowa w powiecie działdowskim, potem niborskim] oraz Kikut [z Kozłowa w powiecie grudziądzkim i Kozłowa w powiecie świeckim - wg podziału administracyjnego z 1925 roku]. Przydomek Kikut nosił np. bliżej nieznany Andrzej K. Kozłowski w roku 1604 [Wojciech Kętrzyński, Przydomki Szlachty Pomorskiej, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Lwów, 1905 r.]. Józef Krzepela wymienia liczne włości należące do Kozłowskich. Czy wszyscy są herbu Kozłowski niestety nie wiadomo, choć z lokalizacji geograficznej można domniemywać, że jest to dosyć prawdopodobne. Są to: Kozłowo [Koslowo] - pow. świecki, parafia Świecie: w roku 1570 właściciele Kozłowski i nobilis Zimerman, dalej w 1648 roku - ci sami właściciele co "Deutsch Konopat"- niemieckiego Konopatu oraz następnie w 1682 roku [owe Kozłowo w powiecie świeckim jest określone jako gniazdo rodowe Kozłowskich herbu własnego - Niesiecki, a także Kozłowskich przydomka Kikut i herbu Prus - Dachnowski], następnie Katlewo [Kattlau] - pow. lubawski, parafia Grodziczno, wśród właścicieli w roku 1682 wymieniony jest Kozłowski, dalej Mileszewy [Miloszewy] - pow. brodnicki, parafia Lembark, w 1682 stwierdzono jak wyżej, Sarnówko [Sarnowken] - pow chełmski, parafia w miejscu, w roku 1550 wśród właścicieli Kozłowski, kolejno Wyszecin [Wyschetzin] - pow. wiejherowski, parafia Łuzin, 1710-1788 [wg. Maxa Bara], Damkau [Dąbkowo, Damkowo] - pow. ostródzki, XVII-XVIII wiek, Grodken [Grodki] - pow. nibawski, rok 1685, Koslau [Kozłowo] - pow. ządzborski [Ządzbork, Sensburg - ] w roku 1528 wśród właścicieli Wildenow-Kozłowscy, zarazem miejscowość ta ma być gniazdem rodowym Wildenow-Kozłowskich herbu własnego (mogą zatem być to potomkowie wcześniej wspomnianego Filipa von Wildenaw de Kozłowo Kozłowskiego)
Porządkując powyższe informacje Józef Krzepela wymienia następujące gałęzie rodu [rody?] Kozłowskich herbu własnego oraz ich gniazda:
- Kozłowski h. własnego, przydomków: Gruchała, Gwiazda, Wildanowo, Waldenau, gniazdo: Kozłowo, Kozłówko pow. działdowski [poźniej niborski]
- Kozłowski h. własnego, przydomka: Kikut, gniazdo: Kozłowo, pow. grudziądzki, Kozłowo, pow. świecki [być może są oni jednak herbu Prus - przyp. autora], Laskowice, pow. świecki
- Wildenow-Kozłowski h. własnego, gniazdo: Kozłowo, pow. ządzborski
Sięgając do spisu urzędników Prus Królewskich odnajdujemy Jana Kozłowskiego herbu własnego, który dzierży urząd ławnika świeckiego [w latach 1604-1605] oraz Tomasza Hiacynta [Jacka] Kozłowskiego herbu własnego sprawującego urząd pisarza grodzkiego malborskiego w latach 1677-1683. Nieco informacji o Tomaszu znajdujemy też w herbarzu Adama Bonieckiego. Według tego autora Tomasz Hiacynt Kozłowski ożeniony był z Anną Reyneker wdową po Jerzym Foresterze - gdańskim księgarzu. O potomkach tej pary niestety Boniecki już nic nie wspomina.
Kozłowscy herbu własnego
w Wielkim Księstwie Litewskim.
Familia Kozłowskich niewątpliwie od dawien dawna była zasiedziała również na Litwie. Kozłowscy wzmiankowani są już w dokumentach Świdrygiełły w 1445 roku, przy czym nie sposób stwierdzić o jaką dokładnie rodzinę tu chodzi. Adam Boniecki w swoim dziele "Poczet Rodów w Wielkim Księstwie Litewskim w XV i XVI wieku" wymienia niejakiego Fedko Kozłowskiego [herbu?] sprawującego urząd kanclerza W. Ks. Świdrygiełły w latach 1445-1446 [Kat. Wolffa i Ml 29]. W Wielkim Księstwie Litewskim herbem Kozłowski pieczętował się nieznany z imienia syn Jędrzeja Kozłowskiego i N. Kossówny (z Jeleńca), najprawdopodobniej protoplasta gałęzi „litewskiej”, dworzanin wielkiego kanclerza litewskiego księcia Albrychta Stanisława Radziwiłła (1593-1656) około 1650 roku.
Najstarszy, zachowany portret rodzinny (XVIII w.) - niestety nie wiadomo
kogo dokładnie przedstawia. Jest nietypowy jak na sarmacki wizerunek, osobę tę
przedstawiono nie z atrybutami rycerza-wojownika, ale z przedmiotami
podkreślającymi walory intelektualne postaci - kałamarz, papier, pióro, książka
w tle. (obraz w trakcie konserwacji, stan na fotografii - po usunięciu XIX
wiecznych przemalowań - zobacz
przed)
W Archiwum Historycznym w Wilnie zachowały się dokumenty wzmiankujące o Kozłowskich herbu własnego. W okresie zaborów, czyli w czasach nam już znacznie bliższych, w Cesarstwie Rosyjskim na obszarze dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego z herbem Kozłowski wylegitymował się Maciej Kozłowski syn Stanisława w 1819 roku, który został zapisany do ksiąg szlachty guberni kowieńskiej [S. Uruski, Rodzina, Herbarz Szlachty Polskiej, tom III, str. 384, Warszawa 1906]. W tym samym roku wylegitymował się również Roman Kozłowski syn Jana [LVIA F.391, AP.1, B.1008, L.331-332] z powiatu oszmiańskiego i został zapisany do ksiąg szlachty guberni litewsko-wileńskiej klasy pierwszej (patrz poniżej). Można tu wspomnieć, że o tej rodzinie wspomina także Adam Boniecki [Herbarz Polski. Wiadomości Historyczno-Genealogiczne o Rodach Szlacheckich, Warszawa 1899] ale przy okazji omawiania licznych linii Kozłowskich herbu Jastrzębiec. Przy czym zaznacza, że tych Kozłowskich herbu być pewnym nie może. Wywiódł swoje pochodzenie także Adam Kozłowski syn Jana ze swoimi synami Feliksem Aleksandrem i Aleksandrem Janem w roku 1838. Kozłowscy ci zostali wpisani do ksiąg szlachty guberni grodzieńskiej [S. Uruski, Rodzina, Herbarz Szlachty Polskiej, tom III, str 384, Warszawa 1906]. Szczegółowa historia tej właśnie linii Kozłowskich stanowi główny wątek niniejszego opracowania. Dodać należy, że Adam Kozłowski to bezpośredni przodek (praprapradziadek) autora. Prawdopodobnie również z herbem Kozłowski (wg. opisu teczki w Państwowym Archiwum w Wilnie - przyp. autora) wylegitymował się w 1819 roku Leon Piotr Kozłowski, syn Tomasza. Ów Tomasz, czyli ojciec legitymującego się, był porucznikiem artylerii koronnej oraz kapitanem artylerii W.X.L [LVIA. F 391-1-1008 s. 82]. Jak stoi w dokumentach poległ on w walce za Ojczyznę. Żonaty był z Katarzyną Glińską i posiadał syna Leona Piotra. Jego chrzest miał miejsce w kościele św. Jana w Wilnie dnia 24 lipca 1790 roku. Syn Tomasza, Leon Piotr, został jednak zapisany do ksiąg szlachty guberni litewsko-wileńskiej klasy trzeciej. Sugeruję to, iż uznano go za szlachcica dziedzicznego jedynie na podstawie tego, że był w stanie udowodnić oficerską karierę swojego ojca, choć tych wpisywano raczej do księgi części drugiej. Natomiast część trzecia była dedykowana dla tych którzy uzyskali szlachectwo dziedziczne przez rangę cywilną lub przez odznaczenie ich orderem. Dalsza historia potomków Szymona Kozłowskiego, jego syna Tomasza i legitymującego się wnuka Leona Piotra jest niestety zupełnie nieznana. Należy zaznaczyć, że w oryginalnym dokumencie nie wymienia się ich herbu, a w miejscach w których powinno się ta informacja znajdować pozostawiono puste pola.
Zachowanym w oryginale, a zarazem najbardziej szczegółowym wywodem, sięgającym najdalej wstecz i zawierającym wiele cennych informacji genealogicznych jest dokument wystawiony w 1819 roku wspomnianemu Romanowi Kozłowskiemu herbu Kozłowski, synowi Jana [LVIA F.391, AP.1, B.1008, L.331-332]. Jak wzmiankowane jest w dokumencie ich herb ma być u Kaspra Niesieckiego, tom 11, str. 688. Warto te dane przedstawić szczegółowo. Roman został zapisany do ksiąg klasy pierwszej, czyli części gdzie wpisywano szlachtę nie mogącą udowodnić swojego pochodzenia dalej niż 100 lat wstecz od daty wydania Hramoty Katarzyny II (ukazała się w 1785 rok) oraz tych, którzy otrzymali szlachectwo z osobistego nadania panującego (w tym przypadku nie miało to jednak miejsca). W dokumencie wywodowym napisano, iż rodzina Romana Kozłowskiego od wieków szczyciła się prerogatywami szlacheckimi w Wielkim Księstwie Litewskim. Posiadała też liczne majątki z własnego nabycia jak i nadań królów polskich. Jako protoplastę linii Romana wymieniania się Stefana Janowicza (syna Jana) Kozłowskiego, ziemianina dziedziczącego w powiecie oszmiańskim wspólnie ze swoim bratem Andrzejem (bezpotomnie zeszłym). Byli oni właścicielami majątków Jurszany i Szlapikowszczyzna. Stefan pozostawił po sobie syna Tomasza Eustachego, który posiadał z kolei dwóch synów Jerzego i Dominika. Jerzy spłodził (z żona Heleną Krapostulówną) trzech synów Antoniego, Salomona i Jerzego. Dominik był natomiast ojcem Antoniego (zrodzonego z Petroneli z Polińskich). Dziedziczyli oni w wyżej wspomnianych majątkach o czym dowodziły przedstawione dokumenty z 30 kwietnia A.D 1672, 20 kwietnia 1733 roku, 10 lipca 1748 i 30 kwietnia 1766 roku. Dodatkowo wspomina się też o majątkach Skiermontyszki i Chszanowszczyzna położonych również w oszmiańskim. Salomon Kozłowski miał syna Jana (ur. 19 sierpnia 1762 r.), który był ojcem wywodzącego się Romana Kozłowskiego (ur. 27 listopada 1795 roku) o czym miały zaświadczać przedstawione metryki chrztu z parafialnego kościoła niemenczyńskiego. Cały wywód odbył się przed Michałem Romerem. Dokument był też sygnowany m.in. przez Andrzeja Podbereskiego.
Historia rodziny od końca XVIII wieku do II wojny światowej.
Dopiero z tego okresu pochodzi więcej ścisłych informacji. Do czasów współczesnych przetrwały, wprawdzie nieliczne, ale oryginalne dokumenty i źródła ikonograficzne dotyczące członków rodziny Kozłowskich herbu własnego. Dzięki temu dane te są zdecydowanie bardziej wiarygodne, duża ich część jest zupełnie pewna. Wśród rodziny przetrwała również żywa pamięć o tych przodkach, miejscach i przytaczanych wydarzeniach.
Najprawdopodobniej członkowie rodziny Kozłowskich herbu własnego, opisywani poniżej wywodzą się z gałęzi występującej na Litwie. Być może pochodzą od wymienionego syna Jędrzeja Kozłowskiego i N. Kossówny, który to przebywał na dworze księcia Albrychta Stanisława Radziwiłła (herbu Trąby) około 1650 roku. Niemniej na obecnym etapie dociekań nie można tego z całą pewnością potwierdzić. Wskazuje na to jedynie rodzinna legenda, według której jeden z przodków w prostej linii miał być "pisarzem - skrybą" na dworze radziwiłłowskim. Inną ciekawą historią, choć jak do tej pory również niepotwierdzoną, jest opowieść o przodku, który brał udział w kampaniach Napoleona w Hiszpanii i z wyprawy przywiózł do Polski niewiastę, która została jego żoną. Podobnież od tego właśnie czasu, u Kozłowskich wywodzących się z tej linii, ujawniają się pewne cechy śródziemnomorskie. Ze względu jednak na brak wiarygodnego udokumentowania tych "faktów", oczywiście należy traktować je z pewnym przymrużeniem oka.
Miniatura (pierwsza ćwierć XIX w). Przedstawia najprawdopodobniej Jana
lub Adama Kozłowskiego.
Przodkiem w prostej linii, o którym wiemy nieco więcej jest wspomniany już wcześniej Adam Kozłowski syn Jana, który w drugiej ćwierci pierwszej połowy XIX w. został właścicielem majątku Indura (parafia indurska), położonego nieco na południe od miasta Grodna. Żoną Adama Kozłowskiego była Elżbieta z Kłanickich [Kłanieckich, Kłonickich, herbu Nizgoda odm.?]. Posiadali oni dwóch synów: Feliksa Aleksandra (ur. 1826 r.) i Aleksandra Jana (ur. przed 1838 r.). O innym potomstwie tej pary niestety niewiele wiadomo. Małżeństwo Adama i Elżbiety z pewnością posiadało jednak więcej dzieci (prawdopodobnie córkę Honoratę i być może Anielę). Adam Kozłowski wraz z dwoma swoimi synami wylegitymowali się ze szlachectwa w Cesarstwie Rosyjskim w roku 1838 i zostali wpisani do ksiąg szlachty guberni grodzieńskiej [S. Uruski, Rodzina Herbarz Polski, Warszawa 1906 r.].
Syn Adama i wnuk Jana, Feliks Aleksander Kozłowski urodził się w 1826 roku. W drugiej połowie XIX wieku został właścicielem majątku Bychowczyszki [inne nazwy: Bychowszczyzna, Bychowiszki, Podwagi Bychowczyszki, Podwagi Bychowszczyzna] w parafii Daugi w powiecie trockim. Dobra te wcześniej należały do rodziny jego żony Xymeny z Karłowiczów [herbu Karłowicz] i z pewnością wraz z zawarciem małżeństwa stały się posagiem jego żony. Z tej rodziny wywodził się również słynny polski kompozytor Mieczysław Karłowicz [1876-1909]. Między Mieczysławem a Ksymeną było dosyć bliskie pokrewieństwo, o czym zawsze w rodzinie wspominano.
Feliks
Aleksander Kozłowski (pocz. drugiej poł. XIX w.)
Xymena z Karłowiczów
Małżenstwo Feliksa Aleksandra i Xymeny Karłowiczówny (ur. 1832 roku) zostało zawarte dnia 29 października 1855 roku w kościele parafialnym w Daugach. Było poprzedzone trzykrotnymi zapowiedziami, także w parafii ostrobramskiej w Wilnie. Feliks i Ksymena dochowali się pięciorga potomków. Byli to synowie: najstarszy Stanisław, dalej Feliks Baltazar, Antoni Dyonizy oraz najmłodszy z braci Józef. Bracia Kozłowscy posiadali także siostrę Ksymenę Eulalię, nosząca po matce pierwsze imię.
Fotografia poniżej przedstawia między innymi dzieci Feliksa Aleksandra Kozłowskiego i Xymeny z Karłowiczów. Zdjęcie to najprawdopodobniej zostało wykonane jeszcze przed 1905 r. w majątku Sorokpol, leżącym koło Podbrodzia w powiecie święciańskim na Wileńszczyźnie lub w Bychowczyszkach. W górnym rzędzie od lewej strony: [stoi, najwyżej] Feliks Baltazar Kozłowski, obok z prawej Józef Kozłowski, następnie Antoni Dyonizy oraz Stanisław. W dolnym rzędzie od prawej: siedzi Wanda Kozłowska - córka Stanisława, następna to Jadwiga Pilawska córka żony Antoniego z pierwszego małżeństwa, kolejna to Adela Kozłowska z Pochowskich primo voto Pilawska żona Antoniego Dyonizego Kozłowskiego, dalej z pochodzenia belgijka, żona Józefa. Młoda kobieta w białej sukni to druga córka żony Antoniego - Adela Pilawska oraz dwóch mężczyzn - siedzący skrajnie z lewej - Feliks Pilawski syn żony Antoniego i mężczyzna z brodą w czapce to brat zmarłego, pierwszego męża Adeli Kozłowskiej z Pochowskich.
Potomkowie Feliksa Aleksandra i Ksymeny
W linii męskiej, do czasów współczesnych, przetrwała jedynie linia Feliksa Baltazara Kozłowskiego, który jest pradziadkiem autora niniejszego opracowania. Warto jednak opisać tu, także pozostałe rodzeństwo Feliksa Baltazara.
Feliks Baltazar Kozłowski [Wilno, 1883 rok] - pradziad autora
Najstarszym spośród dzieci Feliksa Aleksandra i Xymeny był Stanisław Kozłowski [ur. 1857 roku]. Był on właścicielem majątku Sorokpol alias Powiewiórka, leżącego koło Podbrodzia (pow. święciański, dawny oszmiański), a także folwarku Mażełata, który był położony około 12 km na północ od tej miejscowości, na prawym brzegu Żejmiany w pobliżu majątku Nowicze, należącego do rodziny Hansenów (dr. Hermana Hansena). Sorokpol dzieliła tylko miedza od sąsiadującego z nim Zułówa rodziny Piłsudskich. Wszystkie dzieci Wincentego Piłsudskiego i Marii z Billewiczów, urodzone w Zułowie, w tym również sam Marszałek, zostały ochrzczone w kościele sorokpolskim pod wezwaniem św. Kazimierza w Powiewiórce. Był to kościół parafialny zarówno dla mieszkańców Zułowa jak i Sorokpola. Jeszcze przed pierwszą wojną światową [około 1905 r.] Stanisław odsprzedał Sorokpol wraz z przyległymi dobrami, przybyłemu z Rosji Niemcowi panu Ernstowi von Sommerowi, który był ożeniony z miejscową Polką pochodzącą z pobliskiej miejscowości Balule. Po śmierci pana Sommera, który podobno został zakłuty przez chłopów widłami w pobliskim Podbrodziu (prawdopodobnie w czasie rewolucji bolszewickiej), w majątku przez jakiś czas gospodarowała samotnie jego żona.
Po sprzedaży Sorokpola Stanisław Kozłowski przeniósł się do Mażełaty, którą również sprzedał pomiędzy 1920 a 1923 rokiem. Być może decyzję tę podjął ze względu na swój podeszły wiek, zły stan zdrowia (cierpiał na dusznicę bolesną) i brak męskich potomków. Osiedlił się następnie w Podbrodziu. Za pieniądze uzyskane ze sprzedaży folwarku nabył tam grunty i pobudował trzy domy. Ówcześnie parcele znajdowały się przy ulicy Pocztowej 11 [obecnie Mickiewicza 43]. Dwa domy były wynajmowane, w trzecim mieszkał wspólnie z Heleną Bilkiewicz, która prowadziła mu gospodarstwo jeszcze w czasach Sorokpola, a potem w Mażełacie. Miejscowa społeczność uważała ich za małżeństwo, czego sami nie starali się nawet prostować. Do Heleny częstokroć zwracano się per "Pani Kozłowska". Najemcami dwóch pozostałych nieruchomości niejednokrotnie byli oficerowie Korpusu Ochrony Pogranicza (tzw. KOP). Stanisław nabył też przedsiębiorstwo ogrodnicze w Wilnie [grunty, zabudowania, szklarnie], które następnie przekazał na własność mężowi swojej córki Wandy. Przedsiębiorstwo zatrudniało ponad 20 pracowników i podobnież przynosiło całkiem niezły dochód. Mieściło się niedaleko Placu Łukiskiego nad Wilją przy ulicy Mahometańskiej Stanisław Kozłowski zmarł w Podbrodziu 9 września 1934 roku. Został tam też pochowany na cmentarzu "garnizonowym". W "Wieczornym Kurierze Grodzieńskim" (wydanie w Wilnie, wrzesień 1934 rok) ukazał się nekrolog następującej treści: "9 września 1934 roku zmarł w wieku 77 lat Stanisław Kozłowski były obywatel ziemski pow. święciańskiego po długich i ciężkich cierpieniach, opatrzony ś.s.. Pogrzeb nastąpi dnia 11 września o godzinie 10 w Podbrodziu na cmentarzu przy kościele garnizonowym o czem zawiadamiają Brat, Córka i Rodzina".
Żoną Stanisława była N. z Balcewiczów [Bolcewiczów herbu Gozdawa?]. Posiadali oni córkę Wandę, która urodziła się w 1888 roku. Wanda Kozłowska ukończyła Zakład Naukowy Klasztoru SS. Urszulanek w Krakowie na początku XX wieku [świadectwo za drugie półrocze IV klasy datowane jest na 1904 r.]. Szkoła ta cieszyła się dużą renomą. Historii sztuki nauczał tam sam Lucjan Rydel, a pieczę nad całością nauczania i wychowania panien z dobrych domów sprawowała błogosławiona siostra Faustyna Leduchowska. Niewiele wiadomo na temat samej żony Stanisława Kozłowskiego. Brak wspomnień wśród najstarszych, żyjących członków rodziny, a także skąpe informacje, które przekazała za życia Wanda, wynikają z faktu, iż jej matka zmarła przedwcześnie, podczas porodu córki jedynaczki [w 1888 r.]. Kończąc tę notę biograficzną o Stanisławie Kozłowskim nie można pominąć tu faktu, że był on szczerze zaprzyjaźniony z rodziną Bilkiewiczów i Wazgirdów [h. Odrowąż]. Zażyłość ta miała charakter wręcz rodzinny. Stanisław był częstym gościem w Krasnej Górze (parafia hermanowicka), majątku Michała Wazgirda i jego żony Jadwigi z Bilkiewiczów. Był ojcem chrzestnym pierworodnego ich syna. Mieszkając w Podbrodziu. Stanisław przyjaźnił się także z księdzem Józefem Bielawskim. Była to postać nietuzinkowa i z pewnością nawet kontrowersyjna. Ksiądz Józef towarzyszył mu także w ostatniej drodze na miejsce wiecznego spoczynku. W tej samej kwaterze pochowano także Helenę Bilkiewiczównę.
Stanisław Kozłowski z córką Wandą [Wilno, około 1910 roku]
Jedynie skąpymi informacjami dysponujemy w przypadku kolejnego syna Feliksa Aleksandra i Xymeny Karłowiczówny, a mianowicie Antoniego Dyonizego Kozłowskiego. Urodził się w roku 1863 i został ochrzczony w parafii ostrobramskiej. W przeszłości, podobnie jak i dzisiaj, kaplica Ostrobramska była bardzo ważnym i prestiżowym miejscem. Dziecię do chrztu trzymali Antoni Karłowicz i Aleksandra Wojnicka. Antoni odziedziczył po swoich rodzicach majątek Bychowczyszki. Gospodarował tam aż do swojej śmierci. Miała ona miejsce jeszcze przed wybuchem II wojny światowej [prawdopodobnie ok. 1932 r.]. Antoni Kozłowski został pochowany w tym majątku w rodzinnym grobowcu - kaplicy [być może są tam też pochowani Feliks Aleksander Kozłowski i jego żona Xymena]. Antoni żonaty był z Adelą z Pochowskich primo voto Pilawską, która to de facto była wdową i posiadała czwórkę dzieci z poprzedniego małżeństwa. Antoni Kozłowski własnych dzieci nie miał. Wdowa po Antonim po śmierci męża sprzedała Bychowczyszki lub też została z nich wyrzucona, które po I wojnie światowej znalazły się w granicach Republiki Litewskiej. Prawdopodobnie już sam Antoni, na krótko przed swoim zgonem, nosił się z tym zamiarem. Można to zrozumieć, ponieważ sytuacja Polaków, których majątki znalazły się w granicach utworzonego państwa litewskiego nie była do pozazdroszczenia. Władze litewskie były nastawione niezbyt przychylnie do Polaków, a tym bardziej polskiej szlachty i ziemiaństwa - ostoi narodowej tradycji i patriotyzmu. Żona Antoniego po opuszczeniu tych dziedzicznych dóbr Kozłowskich, przywiozła do Wilna, Feliksowi Baltazarowi, pamiątki po rodzinach Kłanickich, Karłowiczów i Kozłowskich, które znajdowały się w Bychowczyszkach. Pośród nich były stare rodzinne portrety [część zachował się do czasów obecnych] a także bardzo bogaty księgozbiór [porzucony po wybuchu II wojny światowej, podczas przymusowej wyprowadzki z Głębokiego] oraz trochę drobiazgów.
Antoni Dyonizy
Kozłowski
Żona Antoniego Adela Kozłowska z Pochowskich
Józef Kozłowski wydaje się być najmłodszym spośród czterech braci. Niestety też niezbyt dużo wiadomo o nim i jego rodzinie. Z wykształcenia był inżynierem [chemikiem, studia na Politechnice w Petersburgu]. Jego żoną była rodowita Belgijka, którą poznał pracując w tym kraju na kontrakcie jeszcze przed rewolucja bolszewicką. Podobnież mieli oni dwójkę dzieci. Tragiczny wypadek przerwał życie Józefa i całej jego rodziny, kiedy to w Brukseli śmiertelnie zatruli się gazem używanym do oświetlania domów i mieszkań. Miało to miejsce najpewniej jeszcze przed 1914 rokiem. Jak wynika z ustnych przekazów rodzinnych Józef obok swojej żony oraz potomstwa został pochowany w Brukseli.
Józef
Kozłowski
Żona Józefa
Losy siostry braci Kozłowskich Ksymeny Eulalii (ur. 1869 r.) niestety także są bardzo enigmatyczne. Wiadomo jedynie, że w 1887 roku, mając zaledwie 18 lat, wyszła za mąż za pana Ludwika Wasilewskiego ("dworianinana" prawdopodobnie herbu Ostoja, syna Pawła i Ludwiki Trąbczyńskiej) kawalera o 10 lat starszego od niej. Ślub odbył się w kościele Św. Piotra i Pawła (zobacz akt ślubu) na Antokolu w Wilnie. Ksymena była parafianką wileńskiego kościoła Św. Janów, natomiast Ludwik kościoła Św. Katarzyny w Petersburgu. Świadkiem był m.in. Stanisław Kozłowski, starszy brat panny młodej oraz zebrane na uroczystości liczne grono przyjaciół. Podobno po tym wydarzeniu Ksymena Eulalia przeprowadziła się w grodzieńskie. Choć z innych źródeł wiadomo, że Ludwik Wasilewski, syn Pawła przeniósł się prawdopodobnie do powiatu upickiego (inf. W. Wasilewskiego). Co się dalej działo z Ksymeną nie sposób dziś powiedzieć. Jedyną poszlaką jest to, iż w 1939 roku, po wybuchu wojny i wkroczeniu wojsk sowieckich na tereny Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej, syn Feliksa Baltazara Kozłowskiego, Czesław Karol, uciekł przed bolszewikami na Łotwę razem z przybyłym w tym czasie do rodziny Kozłowskich N. Wasilewskim. Być może był to potomek Ksmeny (syn?), co może potwierdzać fakt, iż traktowano go i mówiono o nim jako o członku bliskiej rodziny. Niestety statek na który wsiadł po dotarciu na Łotwę (był to prawdopodobnie statek "Estonia"), chcąc podróżować dalej na zachód, nigdy nie dotarł do docelowego portu. Został zatrzymany na Bałtyku przez Niemców a pasażerowie i załoga zostali aresztowani [L. Tomaszewski, Wileńszczyzna lat wojny i okupacji 1939-1945, Oficyna Wydawnicza Rytm, Warszawa 2001 rok].
Ksymena Eulalia Kozłowska
Z oczywistych względów najwięcej wiadomo o pradziadku autora tej opowieści, czyli Feliksie Baltazarze Kozłowskim. Urodził się 6 stycznia 1859 roku. Był absolwentem Korpusu Kadetów w St. Petersburgu. Na przełomie XIX i XX wieku był właścicielem ok. 150-cio hektarowego majątku Końcowizna (Koncewizna, Koncewina), położonego obok miasteczka Suraż na białostocczyźnie. Niestety nie ma żadnych informacji o tym, w jaki sposób wszedł w jego posiadanie. Z pewnością nie był to folwark gdzie Kozłowscy byliby zasiedziali od dawna. Jak wynika z dokumentów, wcześniej stanowił on dobra królewskie [Ł. Lubicz-Łapiński „Łapy i ich mieszkańcy. Zaścianki Łapińskich w XVIII w.”, PTH oddział w Białymstoku, 2004 r.].
Feliks Baltazar sprzedał Końcowiznę jeszcze przed pierwszą wojną światową. Najpewniej miało to miejsce gdzieś około 1910 roku. Ziemię i folwark wspólnymi siłami kupiło sześć rodzin pochodzących z powiatu bielskiego. Można nadmienić, że potomkowie tych osób do dziś zamieszkują w tej wsi. Jest zaskakującym, że pośród nich żywa pamięć o dawnym właścicielu przetrwała aż do dnia dzisiejszego.
W tym samym czasie Feliks Baltazar był również właścicielem jakiś dóbr [nieruchomości? gruntów? wg. różnych relacji: fabryki sznurka lub fabryki żelatyny-kleju kostnego] w Bezdanach. Sprzedał je jednak, mniej więcej w tym samym czasie co Końcowiznę. Nabywcą był Franciszek Rygert [Rygiert] Niemiec z pochodzenia. Jego życie zakończyło się tragicznie, ponieważ został rozstrzelany przez Rosjan w 1914 roku. Wiadomo jednak, że z pożogi I wojny światowej ocalał syn pana Rygerta, który mieszkał przez pewien czas w Podbrodziu, a po II wojnie światowej przyjechał do Polski. Po sprzedaży Końcowizny i majątku w Bezdanach, Feliks Baltazar Kozłowski nabył, od pochodzącej ze znanej rodziny, pani Olgi Kostrowickiej nieruchomość w Wilnie znajdującą się przy ulicy Połockiej 43 [akt umowy kupna-sprzedaży z dnia 5 XI 1910 r. został potwierdzony przez wileńskiego notariusza Aleksandra Bordonosa]. Feliks od tego czasu, aż do końca swojego życia, mieszkał wraz z rodziną w tym mieście.
Zaułek
Wilna, wg Czesława Karola Kozłowskiego
Feliks Baltazar ożenił się późno, bo dopiero w piątej dekadzie życia. Jego żoną została o 10 lat młodsza Klementyna Szyndlarska [ur. 1869 r., córka Franciszka]. Feliks swoją przyszłą małżonkę poznał prawdopodobnie w rodzinnych Bychowczyszkach. Praktycznie nic nie wiadomo o jej rodzinie. Z zachowanej, pojedynczej kartki pocztowej wynika, że posiadała siostrę o imieniu Jadwiga, która w 1911 roku odwiedziła Klementynę w Wilnie. Jadwiga była też matką chrzestną syna Feliksa i Klementyny.
Feliks Kozłowski był osobą dosyć oryginalną. Zwykł sypiać w długiej białej koszuli oraz w nakryciu głowy, które stanowił filcowy turecki fez w czerwonym kolorze z długim, zwisającym na bok frędzlem. Za prześcieradło używał jedynie łosiowej, pięknie wyprawionej, skóry. Udzielał się towarzysko, chadzał często do wileńskiej resursy obywatelskiej, gdzie spotykała się szlachta i ziemianie. Czas wolny spędzał w Sopocie lub ulubionym uzdrowisku Marienbad. Jako anegdotę, można tu przytoczyć również jedno z jego ulubionych powiedzeń. Gdy ktoś w jego obecności zwracał się do swojej połowicy per żono, zwykł wówczas mawiać: "...jak na kobietę zawołano żono, to tak jakby ją żywcem pogrzebiono". "Kolekcjonował" różne przedmioty, czasami zupełnie do niczego już nieprzydatne, jak np. kieliszek z urwaną nóżką. Bywało, że zaopatrywał się w różne rzeczy w znacznym nadmiarze. W swoim biurku przechowywał nieprzebrane zapasy pachnącego czernidła do wąsów. Ilość ta wystarczyłaby na ładnych kilka lat, do codziennej pielęgnacji bardzo bujnego zarostu. Zdecydowanie dominował w swoim małżeństwie, a Klemantyna najczęściej mówiła o swoim mężu nazywając go "Tatuś". Feliks Baltazar Kozłowski zmarł w Wilnie 20 marca 1941 r. na skutek nieszczęśliwego wypadku. Będąc już 80-cio latkiem wsiadał do autobusu i na jego schodach niefortunnie poślizgnął się. Upadając uderzył głową w kamienny bruk. Była to bezpośrednia przyczyna jego zgonu. Po tym wypadku, leżąc nieprzytomny w szpitalu, praktycznie bez kontaktu z otoczeniem, recytował wiersze w języku francuskim, których uczył się w młodości w Korpusie Kadetów w Petersburgu. Feliks został pochowany na cmentarzu Bernardyńskim w Wilnie.
Feliks
Baltazar Kozłowski
Klementyna z Szyndlarskich (zobacz 20 lat wcześniej).
Owocem małżeństwa Feliksa i Klementyny był syn jedynak Czesław Karol Kozłowski [drugie imię nosił po swoim ojcu chrzestnym Karolu Stadlerze]. Urodził się on 24 lipca 1907 r. we wspomnianym już majątku Końcowizna na Podlasiu. Ochrzczony został w kościele w Surażu. Końcowiznę opuścił jednak szybko i przeniósł się z rodzicami do Wilna. W 1917 r. zaczął uczęszczać do Gimnazjum Państwowego im. Króla Zygmunta Augusta w Wilnie. Egzamin dojrzałości typu humanistycznego zdał w 1928 roku.
Zdjęcie ze ślubu Wandy Kozłowskiej, córki Stanisława Kozłowskiego. Od lewej stoją: Feliks Baltazar, Stanisław, Klementyna żona Feliksa, Antoni oraz w mundurku gimnazjalisty, siedzi na balustradzie Czesław Karol Kozłowski syn Feliksa i Klementyny. O mężu Wandy Kozłowskiej nie będziemy wspominać, ponieważ delkatnie mówiąc, okazał się jedynie łowcą posagów [Wilno, około 1920 r.].
Czesław Karol Kozłowski po ukończeniu szkoły średniej wstąpił na Uniwersytet Stefana Batorego w Wilnie gdzie studiował prawo. W czasie studiów był aktywnym członkiem Polskiej Korporacji Akademickiej Cresovia oraz Wileńskiego Towarzystwa Cyklistów i Motocyklistów. W międzyczasie ukończył również szkołę podchorążych rezerwy. Od 1933 do 1939 r. pracował na stanowisku kierownika urzędu akcyzowego w Głębokiem w województwie wileńskim. Przeniósł się tam z całą rodziną. Jego żona otrzymała w tym mieście posadę lekarza w szpitalu powiatowym. Można wspomnieć, że Czesław Karol z racji pełnienia funkcji kierownika akcyzy miał między innymi nadzór nad gorzelnią znajdującą się w majątku Horodziec niedaleko Łużek. Właścicielami tych dóbr byli Wiktor hrabia Plater-Zyberk [ur. 1904 r.] oraz jego żona Elżbieta Wanda księżna Czetwertyńska. Czesław Karol bywał tam służbowo dwa razy w miesiącu, a prócz tego spotykał się z właścicielami Horodzica również na niwie czysto towarzyskiej. Niejednokrotnie polował wspólnie z hrabim Platerem, czego owocem był zbiór pięknych, wilczych skór. Ostatni towarzyskie spotkanie miało miejsce jesienią 1938 r. w czasie zorganizowanej w majątku Horodziec gonitwy za lisem. Wraz z apokalipsą wojny zbliżał się też czas zagłady ziemiańskiego stylu życia oraz tego świata.
Feliks Baltazar Kozłowski ze swoim synem Czesławem Karolem [Wilno, około 1930 r.]
W chwili wybuchu II wojny światowej Czesław Karol Kozłowski został zmobilizowany ale pozostawiony na miejscu w Głębokiem. Dnia 17 września 1939 r. na polecenie polskich władz wojskowych organizuje obronę tej miejscowości przed wkraczającymi wojskami sowieckimi. Widząc sowieckie czołgi zbliżające się do Głębokiego i nie dysponując odpowiednią siłą by się im przeciwstawić zbrojnie, wydaje rozkaz swojemu oddziałowi marszu w kierunku Wilna wzdłuż torów kolejowych. Po zajęciu Wileńszczyzny przez oddziały radzieckie, wspólnie ze wspomnianym już wyżej kuzynem Wasilewskim, przedziera się na Łotwę. Większą część tej drogi pokonuje na motocyklu aż do całkowitego wyczerpania się paliwa. Można wspomnieć, że środkiem transportu był brytyjski motocykl marki Tryumph, który wcześniej został specjalnie sprowadzony z Wielkiej Brytanii, a w czasie ucieczki niestety zakończył swój żywot w przydrożnym rowie. Po dotarciu na Łotwę Czesław Karol zostaje internowany w miejscowości Sygulda, gdzie przebywa do 1940 roku. Nie decyduje się na opuszczenie Łotwy drogą morską i wraca do swojej rodziny. Po powrocie do Wilna podejmuje pracę w wileńskim magistracie. Os samego początku angażuje się w konspirację. Po wpadce i ucieczce z Wilna, w 1943 r. wstępuje do V Wileńskiej Brygady AK (na początku tzw. "Oddział Łupaszki" potem "Brygada Łupaszki", "Brygada Śmierci"), którą dowodzi major Zygmunt Szendzielarz. Czesław Karol (ps. "Bohun") w V Brygadzie dowodził IV szwadronem oraz pełni obowiązki oficera sądowego (przewodniczył sądowi wojskowemu). Po odejściu z Brygady por. Longina Wojciechowskiego "Ronina", Czesław zostaje oficjalnie mianowany adiutantem i zastępcą rotmistrza Szendzielarza (w 1945 r., już na Podlasiu funkcję tę obejmuje przybyły do oddziału Lech Beynar ps. "Nowina" znany potem jako Paweł Jasienica). Po rozwiązaniu V Brygady Czesław Karol ukrywa się, aby w 1945 r. wstąpić do armii generała Berlinga. Liczy, że być może tam będzie bezpieczny przed sowieckimi represjami. Dalszy bieg zdarzeń okazuje się jednak zupełnie inny. Należy dodać, że w tym okresie Rosjanie dokonują regularnych "polowań" na żołnierzy Armii Krajowej, a wywózki są na porządku dziennym. Zdradzeni przez "sojusznika" i rozbrojeni żołnierze Armii Krajowej okręgu wileńskiego trafiają do obozów internowania, potem sowieckich łagrów, a niejednokrotnie po intensywnych i okrutnych śledztwach są mordowani. Czesław Karol będąc już w mundurze LWP oddelegowany zostaje do Białegostoku, gdzie natychmiast po przybyciu zostaje aresztowany i przekazany sowieckiemu NKWD [!]. W wyniku tego następuje jego zesłanie do ZSRR, gdzie w miejscowości Stalinogorsk (moskiewska obłast), od 1945 roku pracuje w kopalni węgla, potem przy budowie baraków. W czerwcu 1946 roku, wraz z grupą innych żołnierzy, zostaje przewieziony do obozu w Brześciu na Białorusi i po niespełna miesięcznym tam pobycie trafia do Polski [Indeks Represjonowanych, Centrum informacji o obywatelach polskich represjonowanych w ZSSR, Ośrodek Karta]. W Warszawie poddawany jest przesłuchaniom. Trafia następnie, do znajdującego się niedaleko Włocławka, obozu w Milęcinie. Po krótkim czasie, wraz z grupą innych oficerów, zostaje zwolniony z więzienia [patrz biogram Kozłowski Czesław Karol, w: Słownik Polski Walczącej na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej, tom IV, str. 20, Bydgoszcz, 2005 rok]. Pojawia się u rodziny ubrany w stary wojskowy płaszczu i dwa lewe buty.
Żoną Czesława Karola Kozłowskiego była Maria z Urbanowiczów [h. Łabędź], córka Stanisława oraz Tekli z Mickiewiczów. Ślub tej pary odbył się w kościele barnardyńskim w Wilnie dnia pierwszego lipca 1930 roku. Młodym małżonkom towarzyszyli między innymi Comilitoni z korporacji Cresovia, którzy utworzyli szpaler z rapierów, pod którym przechodzili nowożeńcy [zobacz akt ślubu Czesława i Marii]. Ojciec Marii był właścicielem, kupionego jeszcze przed I wojną światową niedużego majątku Piotropol, leżącego niedaleko miejscowości Bystrzyca w powiecie wileńsko-trockim (obecnie jest to terytorium Białorusi). Przez Piotropol przepływała nieduża rzeczka Powoksza. Majątek ten po II wojnie światowej i ekspatriacji właścicieli został przekształcony w kołchoz i całkowicie zdewastowany.
Maria Urbanowicz urodziła się 29 sierpnia 1907 r. w Postawach na Wileńszczyźnie. Była absolwentką gimnazjum żeńskiego im. Elizy Orzeszkowej w Wilnie. Ukończyła je w 1926 roku. W czasie nauki w tej szkole Maria czynnie działała w wileńskim harcerstwie w żeńskiej drużynie swojego gimnazjum. Potem studiowała na wydziale lekarskim Uniwersytetu Stefana Batorego otrzymując dyplom lekarza medycyny w 1930 roku. Małżeństwo Czesława Karola i Marii dochowało się dwójki potomstwa, syna Czesława Feliksa urodzonego w 1931 r. w Wilnie oraz córki Marii, która przyszła na świat już po drugiej wojnie światowej w Brześciu Kujawskim.
Czesław Karol z żoną Marią oraz synem Czesławem Feliksem [Połocka 43, Wilno, 1931 r.]
Ojcem chrzestnym pierworodnego Czesława Feliksa był słynny zagończyk i uczestnik wojny polsko-bolszewickiej, porównywany do sieńkiewiczowskiego Kmicica, rotmistrz (później podpułkownik) Jerzy "Łupaszka" Dąmbrowski h. Junosza [1889-1941]. Chrzest Czesława Feliksa miał miejsce w kościele o.o. Bernardynów w Wilnie, który w owym czasie był dla rodziny kościołem parafialnym. Wyjaśniając koligacje można dodać, że matką "Żorża", jak nazywano Jerzego Dąmbrowskiego w Wilnie, była Leontyna Kozłowska. Urodziła się ona w folwarku Żytorodź w grodzieńskiem. Była córką Aleksandra Jana Kozłowskiego, wuja (brata ojca) Feliksa Baltazara. W czasie II wojny światowej Kozłowscy utrzymywali bliskie kontakty ze starszą siostrą, pierwszego kresowego "Łupaszki", noszącą po matce imię Leontyna. Po mężu była ona Kozłowska (wyszła za mąż za swojego kuzyna ze strony matki Jana Kozłowskiego z majątku Żytorodź). Czesław Karol nazywał ją zdrobniale "Leonką". W rodzinie funkcjonowały też określenia "ciocia Lonia", a nawet dość komicznie brzmiące "Bablońcia". W pamięci Czesława Feliksa, pozostał obraz tej kobiety jako już osoby dojrzałej, zmęczonej i smutnej, przypominającej nieco urodą swojego brata Jerzego. Dodać trzeba, że podpułkownik Dąmbrowski był osobą o bardzo charakterystycznej i "oryginalnej" powierzchowności. Ułomności w urodzie nadrabiał jednak pięknością i wielkością ducha, przez co cieszył się dużym powodzeniem wśród płci pięknej. Ostatecznie ożenił się z rosyjską arystokratką Zofią księżną Urusow, która cudem została uratowana z pożogi bolszewickiej rebelii przez adwokata pana Abramowicza, któremu udało się ja "przeszmuglować" z ogarniętej rewolucją Rosji do polskiego Wilna.
Czesław Feliks Kozłowski, Głębokie (1936-1937 rok).
Przy tej okazji można także wspomnieć o majorze Stanisławie Bobiatyńskim, który w okresie wojny polsko-bolszewickej współdziałał razem z Jerzym Dąmbrowskim. Rosjanie obdarzyli go groźnie brzmiącym przydomkiem "Krwawyj Major" [kpt./mjr. dr. Stanisław Bobiatyński, Samoobrona Litwy]. Według Wandy Kozłowskiej był on w jakiś sposób spokrewniony z Balcewiczami, czyli rodziną jej matki. Prawdopodobnie również jakieś więzy łączyły Bobiatyńskich z Wazgirdami z Krasnej Góry. Major Bobiatyński był osobą nietuzinkową. Znany był z surowości i dbałości o dyscyplinę. Po Wilnie krążyły o nim różnorakie anegdoty. Był też nieprzejednanym i zaciętym wrogiem komunizmu.
Matką chrzestną Czesława Feliksa była natomiast Maria Jarmułowicz. Była ona żoną Bolesława Jarmułowicza, który był bliskim kuzynem Czesława Karola Kozłowskiego. Matką Bolesława była rodzona siostra Klementyny Szynadlarskiej (Jadwiga?), żony Feliksa Baltazara Kozłowskiego. Niezmiernie interesująca opowieść łączy się z osobą syna Marii Jarmułowicz, Mieczysławem. Jak wielu mu podobnych młodych ludzi był on żołnierzem AK i brał udział w wileńskim powstaniu znanym pod nazwą "Akcja Ostra Brama" (ten zryw zbrojny - próba odbicia Wilna z rąk Niemców - odbył się w ramach "Akcji Burza"). Jak wielu innych wileńskich AKowców Mieczysław Jarmułowicz, został uwięziony przez Rosjan w obozie w Kałudze. Wyróżnia go jednak udana ucieczka z miejsca zesłania. Po trzech miesiącach pieszej wędrówki przez terytorium Rosji sowieckiej, Mieczysław dotarł wraz z jednym towarzyszem niedoli do majątku Piotropol Stanisława Urbanowicza. Według jego relacji na początku ucieczki było kilkunastu zbiegów, natomiast do domu dotarły jedynie trzy osoby [wg. relacji F. Rożnowskiego uciekinierów tych było 11]. Grupa ta, część drogi przez Związek Sowiecki, pokonywała w mundurach żołnierzy armii czerwonej, co niosło ze sobą duże ryzyko wpadki.
Czesław Feliks Kozłowski [około 1940 r.]
Ekspatriacja.
W 1946 r., transportem nr 82 lub 84, po ponad miesięcznej podróży w bydlęcych wagonach, rodzina dociera do Krosna Odrzańskiego i pozostaje w tym mieście przez około trzy miesiące. Podróż z Wileńszczyzny zapamiętał doskonale mój ojciec Czesław Feliks.
"W 1945 roku rozpoczyna się "repatriacja". Zapisujemy się na wyjazd z Wilna, to znaczy babcia Klementyna, ciotka Wanda [córka Stanisława Kozłowskiego], moja mama Maria oraz oczywiście ja. "Piotropol" i "Worniany" zapisały się na wyjazd u siebie w Ostrowcu i wsiadają do pociągu ze stacji Hudogaje (Gudogaje), położonej 18 km od Wornian. "Piotropol" i "Worniany" wyjeżdżają w zimie, na przełomie 1945/46 roku. Odwożę ciotkę Bronie z Mirą i Jerzym [Bronisława Urbanowicz siostra Marii, żona Adama Jankowskiego, Mira i Jerzy ich dzieci] w dwie pary sań na stację kolejową. Zostajemy w Wornianach sami, aż do wiosny 1946 roku. W tym czasie odchodzą transporty do Polski. W kwietniu 1946 roku przenosimy się do Wilna. Z Wornian do Wilna odwożą nas Janowa i Wacek wraz z siostra w dwa wozy. Musimy się jak najszybciej zdecydować na wyjazd, bo kończy się ewakuacja. Decydujemy się na transport 82 lub 84, dokładnie nie pamiętam. Wiem tylko, że 88 był ostatnim, który wyszedł z Wilna. "Likwidujemy" dom na Połockiej 43. Rąbię meble z salonów i gabinetu dziadka Feliksa oraz inne sprzęty, a potem palę wszystko w ogrodzie. Niszczę to, czego nie można zabrać ze sobą, czyli w sumie prawie cały majątek. Pod koniec kwietnia lądujemy na rampie na dworcu kolejowym w Wilnie. Kłębią się tłumy ludzi, wszędzie graty i bety, wszystko zwalone na kupy. Każdy ma podany numer wagonu, ale jeszcze nie podstawiono pociągu. Cała noc spędzamy na kolejowej rampie. Biegają jacyś cywile z bronią w ręku i wyciągają młodych mężczyzn. Robi się niebezpiecznie. Padają strzały.
Czesław Feliks Kozłowski [lata 50te]
Matka chowa mnie w betach. Jako nastolatka, chyba bardziej mnie to wszystko intryguje i ekscytuje, niż przeraża. Dodam, że przed wyjazdem z Wornian, ksiądz dziekan Kurp-Garbowski, dał mojej matce spory pakiet korespondencji i dokumentów z prośba o ich dostarczenie do Białegostoku, gdzie w tym czasie przebywał już arcybiskup Romuald Jalbrzykowski. Przesyłka była adresowana właśnie do niego. Co znajdowało się w niej tego nie wiem. Drugiego dnia około południa podstawiają wreszcie wagony. Oczywiście są one ponumerowane, ale numery wypisane kredą nie pasują do tych, które nam przydzielono. Jak się okazuje, nie ma z tym większego problemu i za niewielką stosunkowo opłatę - łapówkę, numer na wagonie stojącym przed naszym "obozowiskiem" zostaje zmieniony na pasujący do tego z naszych dokumentów. Ładujemy się do wagonów, dołączają do nas Małunowiczowie, to znaczy Irena [również siostra Marii] z mężem Witem oraz kuzynami Jędrkiem i Zosią. Pod wieczór zaczynamy jechać. Podróżujemy przez Kowno, Istemburg do Gołdapi. Mamy się tu "przeładować" na normalny tor. Na stacji grasuje NKWD, ale jakoś nikogo nie wyciągają z transportu. Zaczynamy znowu jechać. Jak przejeżdżaliśmy w nocy prze Prusy, to kolejarze radzili żeby mieć siekiery na podorędziu, bo Sowieci regularnie napadali na transporty, które rabowali. W pierwszy dzień Świąt Wielkanocnych 1946 roku jesteśmy już w Olsztynie. Jest tu dużo Wilniuków, przychodzą na stacje i namawiają żeby zostać w tym mieście. Jedziemy jednak dalej. Następny postój to Toruń. Stoimy na ostatnim torze, naprzeciw ruin zameczku, niedaleko jest przejście pod nasypem kolejowym. Jest bardzo ciepło. Z nasypu kolejowego z piasku, dzieciaki wygrzebują nogi ! Są obute w wojskowe kamasze i jest tego sporo. Smród robi się nie do zniesienia. Zaczynamy się buntować. Na stację idzie delegacja by porozmawiać o tych problemach. Po pertraktacjach przenoszą nas do Bydgoszczy Stoimy tu parę dni. Nie narzekam, bo obok toru jest złomowisko różnych samolotów. Jest gdzie pomyszkować, więc się nie nudzę. W czasie postoju w Olsztynie wysiadła obca rodzina, która z nami jechała. W Toruniu transport opuszcza ciotka Irena z Witem i synem Jędrkiem, wysiada też kuzynka Zosia. Mamy wiec cały wagon tylko dla siebie - pełny komfort. Jedziemy do Krosna Odrzańskiego gdzie jest już "Piotropol" i ciotka Bronia. Po drodze stoimy w Gnieźnie, Poznaniu, Zbaszynku Do Krosna dojeżdżamy 9 maja 1946 roku. Dobrze to zapamiętałem, bo była to rocznica zakończenia wojny."
Czesław Karol Kozłowski - autoportret lata
60te
Rodzina nie pozostaje jednak zbyt długo w Krośnie Odrzańskim. Po paru miesiącach przenosi się na Kujawy, gdzie w Brześciu Kujawskim Maria Kozłowska z Urbanowiczów obejmuje posadę lekarza w miejscowym ośrodku zdrowia. Niedługo po tym z więzienia wraca także Czesław Karol Kozłowski. Już w komplecie Kozłowscy przenoszą się do Włocławka. Czesław Feliks Kozłowski rozpoczyna naukę w Gimnazjum im. Ziemi Kujawskiej we Włocławku. Po uzyskaniu świadectwa dojrzałości podejmuje studia na Politechnice Wrocławskiej. Potem pracuje w charakterze nauczyciela. Jego siostra Maria kończy stomatologię na Akademii Medycznej w Gdańsku. Należy tu dodać, że Maria dochowała się dwóch córek Anny i Katarzyny.
Epilog.
Czesław Karol Kozłowski zmarł 12 kwietnia 1972 r. i został pochowany we Włocławku. Jego żona Maria z Urbanowiczów odeszła 24 marca 2002 r. i spoczęła obok swojego męża.. W tym samym miejscu pochowano również Klementynę żonę Feliksa Baltazara [zm. 13 lutego 1962 r.] oraz zmarłą bezpotomnie Wandę Kozłowską [zm. 01 maja 1967 r.].
Żoną Czesława Feliksa Kozłowskiego jest Danuta z Bojanowskich. Posiadają syna Tomasza [ur. 13 września 1968 r. we Włocławku]. Podobnie jak ojciec, Tomasz jest absolwentem liceum im. Ziemi Kujawskiej we Włocławku. Ukończył studia na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi. Pracuje na stanowisku adiunkta w Zakładzie Antropologii Instytutu Ekologii i Ochrony Środowiska UMK. Jego żona Joanna jest również z wykształcenia biologiem i pracownikiem Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Państwo Kozłowscy seniorzy doczekali się wnuka Michała Tomasza (skrócony wywód), który urodził się 28 kwietnia 1994 r. w grodzie Kopernika. Obecnie jest on uczniem szkoły podstawowej.
Michał Tomasz Kozłowski - najmłodszy z
Kozłowskich
Ostatnia aktualizacja 03 marca A.D. 2007
Szczególne podziękowania, bez Waszej nieocenionej pomocy nie osiągnąłbym tego!
Szczególnie Panu Czesławowi Malewskiemu za informacje i dokumenty archiwalne dotyczące rodzin Karłowiczów i Kozłowskich oraz ich majątków wielkie podziękowania.
Dziękuję mojemu Ojcu Czesławowi Feliksowi Kozłowskiemu za jego wysiłek w odszukiwaniu w pamięci dawnych zdarzeń i faktów oraz skrzętne ich notowanie.
Za pomoc w uporządkowaniu faktów, cenne uzupełnienia oraz zdjęcia dziękuję gorąco Wujowi Michałowi Wazgirdowi.
Wdzięczność wyrażam też Stefanii Dąmbrowskiej, Danucie Michalak z Dąbrowskich oraz Józefie Kozłowskiej i Bogdanowi Szyrynowi za informacje o wspólnych krewnych, linii grodzieńskiej Kozłowskich oraz za udostępnienie zdjęć i posiadanych dokumentów.
Panu Wilhelmowi Wasilewskiemu za informacje o rodzinie von Sommer i jej losach w Sorokpolu wielkie podziękowania.
Cioci Irenie Małunowicz z Urbanowiczów, Cioci Ewie Małunowicz oraz Ligi Poniatowskiej za zdjęcia i informacje o rodzinie Urbanowiczów oraz Piotropolu.
Panu Łukaszowi Lubicz-Łapińskiemu za pomoc w zdobywaniu wiedzy na temat historii Podlasia, Końcowizny i Kozłowskich na grodzieńszczyźnie.
Panu Leszkowi Sipowskiemu za bezinteresowną pomoc przy kwerendzie ksiąg parafii indurskiej szczególne podziękowania.
Dziękuje serdecznie Panu Andrzejowi Zygmuntowi Rola - Stężyckiemu za udzielone informacje i udostępnienie bogatych źródeł i księgozbioru.
Panu Tadeuszowi Gajlowi wyrażam wdzięczność za pozwolenie na umieszczenie wizerunków herbu Kozłowski jego autorstwa.
Panu Waldemarowi Pobóg-Malinowskiemu dziękuję za wizerunki herbu Kozłowski jego autorstwa.
Panu Marcinowi Wiszowatemu składam podziękowania za informacje o Kozłowskich w Prusach.
Panu Pawłowi Rokickiemu za informacje o V Brygadzie AK i "Bohunie".
Panu Patrykowi Tomaszewskiemu za pomoc we wzbogacaniu wiedzy na temat ruchu korporacyjnego w II RP i materiały dotyczące K!Cresovia i K!Batoria.
Pani Annie Supruniuk dziękuję za życzliwość i udostępnienie źródeł dotyczących USB w Wilnie.
Panu Rimantasowi Jankauskasowi za wykonanie zdjęć domu w Wilnie dziękuje.
Panu Marcinowi Kindlerowi za informacje o rodzinie Plater-Zyberk.
Marii "Lali" Kuźmickiej z Kozłowskich za udostępnienie części ikonografii rodziny Kozłowskich dziękuję.
Podziękowania Panu Mścisławowi Pilawskiemu za informacje o rodzinie Pilawskich, majątku Bychowczyszki oraz fotografie członków rodziny Kozłowskich i Pilawskich.
Strona jest częścią serwisu "Strony Kozłowskich herbu Kozłowski", http://www.biol.uni.torun.pl/~kozlow/gen/index.htm
Autor: Tomasz Kozłowski. Prawa do treści i ikonografii zastrzeżone! Wykorzystanie tekstu, jego fragmentów oraz zdjęć każdorazowo wymaga zgody autora.