Dom przy ulicy
Połockiej 43 w Wilnie
"Kto zechce poznać choć jedną cegiełkę Wilna
- ten pokocha to miasto na zawsze"
Julisz Kłos, prof. USB
Dom Feliksa Baltazara Kozłowskiego w okresie swojej świetności przed I wojną światową [fot. Bronisław Miedzionis, Zakładu Fotograficzny, ul. Świętojańska 22, Wilno].
Około 1910 r. rodzina zamieszkała w nowym domu w Wilnie. Był to jeden z wielu podmiejskich dworków, które ulokowały się w spokojnej dzielnicy Zarzecze, skąd niedaleko było do centrum miasta. Była to dosyć okazała rezydencja otoczona działką o powierzchni ponad 2,5 tys. m, położona w malowniczej i spokojnej okolicy, tuż przy samym cmentarzu bernardyńskim i tzw. Żwirowej Górce. Dalej ulica Połocka przechodzi w słynny Trakt Batorego. Po przeciwnej stronie ulicy, zupełnie po sąsiedzku, znajdował się dom państwa Kęstowiczów, gniazdo rodzinne znanego aktora pana Zygmunta Kęstowicza. Budynek ten niestety nie przetrwał do naszych czasów. Tu przy ulicy Połockiej 43 (dom zachował ten numer do dnia dzisiejszego) w 1931 roku urodził się mój Ojciec Czesław Feliks i spędził pierwsze dwa lata swojego życia. Jako już nieco straszy chłopak bywał w domu swojego dziadka rzadziej, najczęściej w okresie wakacyjnym, dzieląc czas kanikuły pomiędzy pobyty w Wilnie a wizyty w Piotropolu - majątku dziadka po kądzieli Stanisława Urbanowicza. Dopiero wybuch II wojny światowej sprawił, że rodzina ponownie przeprowadziła się do Wilna i spędzała nieco więcej czasu w tym mieście. Nie można jednak też zapomnieć, iż był to również punkt z którego Kozłowscy rozpoczęli swoją podróż na zachód, opuszczając na zawsze polskie Kresy w 1946 roku.
Srebrne wotum Józefa Piłsudskiego, Ostra Brama, Wilno (fot. T. Kozłowski).
Szczęśliwym trafem dom ocalał do czasów współczesnych, choć już nie wygląda tak pięknie jak w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Nie remontowany i zaniedbany niszczeje, pozbawiony prawdziwego gospodarza i właściciela. Czy jego los jest przesądzony?
Dom przy Połockiej 43 był świadkiem wielu ciekawych i intrygujących wydarzeń. Czasami były one dramatyczne. Warto tu kilka z nich opisać. Zacznijmy od jednej z bardziej smutnych historii, związanej ze znaną rodziną Państwa Mycielskich. Począwszy od 1939 roku aż do wiosny 1941. Feliks Baltazar Kozłowski gościł u siebie Władysława Mycielskiego [ur. 28.04.1894 r. - zm. 1941 r.] i jego małżonkę Różę hrabinę z Tyszkiewiczów, którzy zjawili się w Wilnie wraz z dwójką dzieci oraz służącą. Państwo Mycielscy przyjechali do tego miasta z Wielkopolski, chroniąc się na Wileńszczyźnie przed niemiecką nawałnicą. Niestety w 1941 r. wpadli w ręce najeźdźcy sowieckiego, co skończyło się dla nich wywózką do Kazachstanu. Władysław Mycielski zmarł na zesłaniu 7 października 1941 roku. Jego żona miała więcej szczęścia, bo udało się jej opuścić Związek Sowiecki wraz z armią generała Andersa. W pamięci mojego Ojca mocno utkwiło, że gdy sowieci zabrali rodzinę Mycielskich, ich rzeczy zostały zdeponowane w przedsionku domu, który został "urzędowo" zapieczętowany. Do czasu kiedy bolszewicy nie zabrali pakunków, wszyscy mieszkańcy domu zmuszeni byli wchodzić do środka przez okno salonu znajdujące się na parterze budynku. Ten tragiczny czas zbiegł się również z innym smutnym wydarzeniem. W tym samym roku zmarł Feliks Baltazar, który nie był już świadkiem tragedii tej znanej ziemiańskiej rodziny.
Stan domu z początku lat 80tych.
Inną opowieścią wartą przytoczenia jest historia pożaru, który w czasie wojny wybuchł w domu przy Połockiej. Jednak dobra Opatrzność czuwała nad budynkiem i jego mieszkańcami. Zajście to zrelacjonował mój Ojciec.
Przysłowie mówi, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Po raz kolejny sprawdziła się stara mądrość. Otwór w stropie przydawał się potem w sytuacjach, kiedy trzeba było uciekać z domu przed niemiecką policją. Zawsze wieczorem, przez otwór w suficie była spuszczana z piętra do kuchni sznurowa drabinka. Z kuchni łatwo można było się wydostać z domu, i dalej przez ogród dojść do pobliskiego cmentarza bernardyńskiego. Tam można było się próbować ukryć, lub w miarę bezpiecznie uciekać dalej. Czy mój ojciec korzystał z tej drogi ewakuacyjnej, nie pamiętam, ale wiem, że przebywający u nas przez pewien czas doktor Nielupszyc, który zajmował pokój, gdzie wcześniej mieszkali Państwo Mycielscy, używał tej drogi kilka razy."
Stan domu w chwili obecnej. Zdjęcie wykonane
wiosną 2002 roku (fot. R. Jankauskas).
Podczas wojny dom był rabowany z pozostawionych bez opieki sreber, zastawy i innych wartościowych przedmiotów. Działo się to najczęściej podczas nalotów bombowych. Będąc w domu same, prababcia Klementyna i Wanda Kozłowska kryły się do schronu przeciwlotniczego. Nie przyszło im do głowy by dobrze ukryć rodzinne precjoza. Zresztą gdy bomby sypią się na głowę, kto by myślał o dobrach doczesnych. Panie nie przypuszczały też, że ktoś może się natychmiast wedrzeć i ukraść wszystko, co mu wpadnie w ręce. Jeszcze później, podczas nalotu spadła na dom niemiecka, co najmniej kilkudziesięciokilogramowa bomba. Przebiła dach i strop pomiędzy piętrami, przeleciała obok zegara wiszącego na ścianie i na koniec utkwiła głęboko pod podłogą parteru. Opatrzność jednak i tym razem czuwała, ponieważ bomba nie eksplodowała. Działo się to już podczas drugiej okupacji sowieckiej. Radzieccy saperzy wynieśli niewybuch z domu i zakopali go kilkadziesiąt metrów dalej w wielkim leju po wybuchu innej bomby. Czy leży ona tam do dzisiaj tego nie wiadomo.
W czasie ofensywy radzieckiej na Wilno, Niemcy urządzili w ogrodzie przed domem punkt obrony przeciwlotniczej. Po zakończeniu działań wojennych i przejściu frontu, Kozłowscy wrócili do Wilna. Odkryli w ogrodzie wykopaną niewielką szczelinę ziemną, służącą do chowania się w czasie nalotów. Obok tego niewielkiego wykopu leżały zwłoki niemieckiego żołnierza. Ze względu, że jego ciało spoczywało tam od dłuższego czasu, nieszczęśnik został pośpiesznie pogrzebany w tej ziemnej szczelinie. Najpewniej jego kości jeszcze leżą w tym prowizorycznym grobie.
Dom na jesieni 2004 roku. Z prawej lato 2004 r. Czesław Feliks i Tomasz Kozłowscy przed domem (fot. T.Kozłowski i Cz. Malewski)
Zobacz oryginalny projekt domu.
Zobacz lokalizację domu na palnie Wilna.
Strona jest częścią serwisu "Strony Kozłowskich herbu Kozłowski", http://www.biol.uni.torun.pl/~kozlow/gen/index.htm
Autor: Tomasz Kozłowski. Prawa do treści i ikonografii zastrzeżone! Wykorzystanie tekstu, jego fragmentów oraz zdjęć każdorazowo wymaga zgody autora.